W gronie polskiej czwórki, która wczoraj wywalczyła drugie miejsce w konkursie drużynowym w Zakopanem, najlepiej spisał się Piotr Żyła, którego niestety nie obejrzymy jednak w dzisiejszych zmaganiach indywidualnych. Dawid Kubacki i Kamil Stoch zaprezentowali się solidnie, a Andrzej Stękała po świetnej pierwszej próbie, w finale lądował znacznie bliżej. Jak emocje do samego końca komentowali Biało-Czerwoni?
Stoch: „Nie oddaliśmy z Andrzejem takich skoków, jak w pierwszej serii”
Największe wiano punktowe do końcowego wyniku Polaków wniósł Piotr Żyła (260,4 pkt), który skacząc 136 i 137 metrów, indywidualnie zanotował trzeci rezultat w całej 36 osobowej stawce. W swojej grupie 34-latek świętujący w sobotę swoje urodziny, uzyskał drugą i pierwszą notę w poszczególnych seriach. Co mówi po zawodach? Sprawdźcie TUTAJ.
Bardzo solidnie spisał się także Kamil Stoch, który co prawda nie lądował tak daleko (131,0 / 126,5 m), jednak podobnie jak Żyła, zanotował pierwszy i drugi rezultat w swojej grupie. Wystarczyło to do wyskakania ósmej noty (247,3 pkt). – Było super na półmetku, ale z drugiej strony przy takich warunkach jakie były dzisiaj, to różnie się to mogło skończyć – mówił Stoch nawiązując do prowadzenia Polaków po pierwszej rundzie.
– To drugie miejsce było wywalczone, każdy dał z siebie wszystko. Warunki nie były super, ale wydaje mi się, że nie oddaliśmy też z Andrzejem takich skoków jak w pierwszej serii. Przynajmniej ja czułem, że mój skok był bardzo mocno spóźniony. Później walczyłem ile się dało w powietrzu. Koniec końców uważam, że te zawody były bardzo, bardzo fajne – podsumował. Zapytany o pozycję najazdową, z którą boryka się w ostatnich tygodniach, skwitował krótko: – Dzisiaj z pozycją najazdową było już okej.
Kubacki: „Mogło trafić na każdego z nas, trafiło na Andrzeja”
Drugim ogniwem ekipy trenera Michala Doleżala był jednak nie Stoch, a Dawid Kubacki, który indywidualnie wyskakał piątą lokatę (252,1 pkt). 131 i 133,5 metra pozwoliło mu w swojej grupie zanotować drugi i trzeci wynik. – W pierwszej serii widziałem, że jakiegoś lekkiego minusika za wiatr dostałem, także nie trafiłem jakoś źle… Czyli miałem farta, nazwijmy rzeczy po imieniu. Może nie tak dużego jak niektórzy, ale skok w pierwszej serii nie był idealny. W finałowej serii warunki nie były zbyt rewelacyjne, ale skok był dużo lepszy. I na tym się skupie po tych zawodach, że te skoki były dużo lepsze niż w piątek. Fakt, że jesteśmy na wywalczonym drugim miejscu da nam sporo energii – ocenił 30-latek z Szaflar.
Kubacki odniósł się także do sytuacji swoje młodszego reprezentacyjnego kolegi, po którego skoku Polacy stracili prowadzenie na rzecz Austriaków. – Dzisiaj trafiło na Andrzeja, miał bardzo złe warunki i musiał się z tego ratować. Ale mogło trafić to na każdego z nas, więc to tak naprawdę nic nie definiuje – zapewnił.
Stękała: „To dla mnie cenna lekcja”
Najsmutniejszą osobą na Wielkiej Krokwi wydawał się być jednak właśnie Andrzej Stękała. Po znakomitych skokach w ostatnich tygodniach, a także po świetnej próbie w pierwszej rundzie „drużynówki” w Zakopanem (137,0 m) wydawało się, że w finale postawi kropkę nad i. Nieco słabszy wiatr pod narty od najmocniejszych rywali, a także techniczne detale sprawiły jednaj, że uzyskał zaledwie 115,5 metra.
– To nie jest tak, że nie jestem zadowolony. Jestem zadowolony. Tylko jest mi trochę przykro, ale takie są skoki. To dla mnie cenna lekcja. Dobrze, że mamy super drużynę – komentował zawodnik z dwudziestą indywidualną notą sobotniego konkursu. – To nie był do końca zły skok, był w miarę dobry. Może trochę za bardzo do góry skierowałem odbicie, tak mi się przynajmniej wydaje. Zaraz za progiem z tak niskiej belki, nie było jednak oporu pod nartą i dobrych warunków. Wtedy nie nabiera się tej wysokości i trzeba walczyć o każdy metr – tłumaczył.
Należy jednak podkreślić, że 25-latek miał pełne wsparcie swoich kolegów z drużyny, którzy wspólnie podkreślali, że nie jest to przegrane pierwsze miejsce przez jednego zawodnika, a wygrane drugie – wspólnie.
korespondencja z Zakopanego,
Bartosz Leja