You are currently viewing Kamil Stoch: „Coś się zatraciło i zaczęło iść nie w tym kierunku, w którym powinno”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch: „Coś się zatraciło i zaczęło iść nie w tym kierunku, w którym powinno”

Kamil Stoch nie zapisze lutowych zawodów Pucharu Świata do udanych. Skoczek z Zębu, który w swoim dorobku ma pięć triumfów na Wielkiej Krokwi, tym razem dwukrotnie plasował się dopiero w trzeciej dziesiątce stawki. – Coś nie gra w pozycji najazdowej. Uważam, że wszystko inne funkcjonuje, tylko nie mam dobrej energii z progu – komentował po niedzielnych zawodach.

 

Pozycja najazdowa kluczem do całego skoku

Po 20. miejscu zajętym w sobotę, w niedzielę Stoch nie zdołał się poprawić – skoki na odległość 128 i 124 metrów dały mu dopiero 23. pozycję. Był to najsłabszy składający się z dwóch konkursów weekend w jego wykonaniu od listopada 2016 roku, kiedy to w fińskiej Ruce był 26. i 22. Sam zainteresowany nie ukrywał, że w jego skokach w Zakopanem w ostatnich dniach pojawiły się kluczowe błędy techniczne.

Wiem, że na pewno coś nie gra w pozycji najazdowej, co nie jest odkrywcze. Od tego się wszystko niestety zaczyna i w moim przypadku to jest klucz do całego skoku. Poza tym nie robię nic innego niż robiłem do tej pory. Uważam, że wszystko inne funkcjonuje, tylko nie mam dobrej energii z progu, a wiem że to jest powodem kiepskiego najazdu – tłumaczy.

Jeszcze wczoraj 33-letni reprezentant Polski podkreślał, że sporą rolę w znalezieniu mankamentów w pozycji dojazdowej, musi odegrać sztab szkoleniowy. Dziś przyznał, że prace nad tym trwają po każdym konkursowym dniu. – Centymetr w tą czy w tą robi różnice. Chodzi o to, żeby znaleźć, w którą stronę ten centymetr mam zmienić. Dzisiaj próbowaliśmy jednego wariantu i nie poszedł tak, jak miał pójść. Będziemy dalej drążyć i próbować – zapewnił, po czym dodał: – Uważam, że trenerzy robią świetną robotę i nigdy się na nich nie zawiodłem.

 

„Coś się zatraciło. Potrzeba analizy”

Stoch nie ukrywał jednak swojego rozczarowania całym weekendem w Zakopanem i póki co bezowocnych poszukiwań detalu, który jest powodem jego niestabilnej dyspozycji od kilku tygodni. – Potrzeba dobrej analizy tego co się wydarzyło dzisiaj, wczoraj i przedwczoraj. Tego, gdzie coś się zatraciło i zaczęło iść nie w tym kierunku, w którym powinno. Uważam, że w dalszym ciągu nie jestem daleki od dobrego skakania. Fizycznie i mentalnie czuję się bardzo dobrze. Czasami jednak im bardziej chcesz coś poprawić, tym jest to trudniejsze. Wiem co robiłem miesiąc temu, tylko nie zawsze jest łatwo zrobić to samo. Czasami chcesz, a nie wychodzi – tłumaczył.

W nieustającym poszukiwaniu technicznych drobnostek, które sprawią, że oczekiwany automatyzm powróci, nie można jednak zapominać o tym, że Stoch tej zimy już siedmiokrotnie wskakiwał na podium, w tym trzykrotnie na jego najwyższy stopień. Na swoim koncie zapisywał triumfy w Innsbrucku, Bischofshofen i Titisee-Neustadt, był także drugi na dużej skoczni w Oberstdorfie, która już niebawem będzie także areną Mistrzostw Świata.

Chciałbym zawsze skakać dobrze, bo nie jest przyjemne skakanie, kiedy coś nie wychodzi. Z drugiej strony mam w sobie doświadczenie i wiem, że czasami tak trzeba, że musze się pomęczyć. Później łatwiej i lepiej jest docenić to, co się osiągnie. Jeżeli chodzi o moje podejście do skakania, do pracy i dalszego rozwoju, to tutaj nic się nie zmieniło – podsumował.

 

Bartosz Leja, Anna Trybuś
informacja własna

 

Dodaj komentarz