You are currently viewing Nicole Konderla przed MŚ: „Zawsze mierzę wysoko, ale ambicja musi zejść na dalszy plan”
Nicole Konderla (fot. Julia Piątkowska)

Nicole Konderla przed MŚ: „Zawsze mierzę wysoko, ale ambicja musi zejść na dalszy plan”

Sezon 2020/21 wkracza w decydującą fazę. Przed nami najważniejsza impreza sezonu – mistrzostwa świata w Oberstdorfie. Nie zabraknie na nich oczywiście polskich skoczków oraz skoczkiń. Jedną z uczestniczek czempionatu będzie 19-letnia Nicole Konderla, która zadebiutuje w imprezie tej rangi. – Towarzyszy mi stres. Mierzę wysoko, ale ambicja musi zejść na dalszy plan – mówi.

 

Stres debiutantki

Tegoroczne mistrzostwa będą dla zawodniczek będą wyjątkowe, ponieważ po raz pierwszy w historii panie powalczą o medale zarówno na normalnej jak i dużej skoczni. Podopieczna trenera Łukasza Kruczka w rozmowie z naszym portalem przyznała, że przed wyjazdem do Oberstdorfu pojawił się u niej lekko stres, jednak w Niemczech chce przede wszystkim opanować nerwy i podejść do skoków z chłodną głową.

Kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Towarzyszy mi spory stres, ale jestem niesamowicie wdzięczna, że dostałam szansę startu na Mistrzostwach Świata i chcę po prostu oddać tam swoje dobre skoki. Mierzę wysoko, ale staram się nie myśleć o wyniku. Ambicja musi zejść na dalszy plan i muszę po prostu zrobić to, na co realnie mnie stać – podkreśla.

Sezon 2020/2021 jest dla Nicole Konderli przełomowy. Skoczkini z Wisły tej zimy czterokrotnie zdołała zakwalifikować się do konkursu głównego Pucharu Świata (w Titisee-Neustadt, Hinzenbach i Rasnovie). Sama zapewnia, że nie jest to szczyt jej ambicji, a celem są pierwsze pucharowe punkty. – Bardzo się cieszę, że kilka razy przebrnęłam te kwalifikacje, to dodaje pewności, że skoki idą w dobrym kierunku. Stać mnie jednak ma więcej. Cały czas zbieram doświadczenie i myślę, że na lepsze wyniki potrzeba jeszcze pracy i cierpliwości – ocenia.

 

Konderla: „Dużo zawdzięczam trenerowi Kruczkowi”

Zawodniczka, która w kadrze narodowej znajduje się od sezonu 2019/20 przyznaje również, że bardzo ceni sobie współpracę z aktualnym szkoleniowcem reprezentacji i właśnie jemu zawdzięcza aktualną dyspozycję. W nim widzi także architekta przyszłych sukcesów kobiecych skoków w Polsce. – Dużo zawdzięczam Łukaszowi Kruczkowi. Gdyby nie on to jestem pewna, że nie byłabym w tym miejscu, w którym obecnie jestem. Trener powiększył kadrę i myślę, że dało to pozytywny efekt. W mojej opinii kobiece skoki bardziej się rozwijają, odkąd to właśnie trener Łukasz jest głównym szkoleniowcem – podkreśliła.

Do tej pory o sile żeńskiej reprezentacji Polski stanowiła przede wszystkim Kinga Rajda, a także Kamila Karpiel. Podczas gdy 20-letniej zawodniczce trudno jednak nawiązać do świetnych wyników z minionego sezonu, po coraz lepsze wyniki sięgają kolejne biało-czerwone, w tym Anna Twardosz i właśnie Nicole Konderla. Czy 19-latka inspiruje się dotychczasowymi dokonaniami swoich bardziej doświadczonych koleżanek? – Szukam motywacji w sobie, w swoich celach i marzeniach. Nie skupiam się na wynikach innych – zaznacza.

 

Rumuńskie psy i ucieczka Twardosz

Reprezentantka Polski tuż przed światowym czempionatem podobnie jak jej koleżanki z drużyny, wzięła udział w zawodach Pucharu Świata w Rasnovie. Sama określiła jednak rumuński Siedmiogród jako miejsce lekko „egzotyczne”. – Miejsce bardzo przyjemne, aczkolwiek to troszkę inny świat. Sama skocznia nie do końca mi odpowiadała. Miałam drobne problemy z pchaniem na progu, przez co odbicie szło bardziej przez palce, a nie do całej stopy i z tym głównie zmagałam się w Rasnovie. W piątek jednak wyglądało to już dużo lepiej – ocenia. Przypomnijmy, że Konderla piątkowy konkurs na normalnym obiekcie HS-97 ukończyła na 37. miejscu, natomiast dzień wcześniej nie przebrnęła przed kwalifikacje.

Skoczkini odniosła się również do groźnej sytuacji z udziałem jej dobrej koleżanki z kadry Anny Twardosz, która na miejscu uciekała… przed agresywnymi bezpańskimi psami, a także do relacji Zigi Jelara z Instagrama, który uwiecznił na nagraniu przebiegające przez jezdnie stado owiec. – Tam ogólnie jest strasznie dużo psów i naprawdę trzeba być ostrożnym, żeby na jakiegoś groźnego burka nie trafić (śmiech). Na szczęście Ania wyszła z tego cała. Akurat u nas w obrębie hotelu nie było takich atrakcji, ale po drodze też udało się spotkać kilka sporych stad owiec – przyznaje.

Kibice polskich skoczkiń mogą już rezerwować wolny czas w najbliższy czwartek, kiedy to panie powalczą o medale na skoczni normalnej (HS-106). Dzień wcześniej kluczowe będą jednak kwalifikacje, których przebrnięcie da zielone światło do startu w konkursie. W piątek kobiety zmierzą się w konkursie drużynowym, a w niedzielę w zawodach mikstów. Indywidualną rywalizację na dużej Schattenbergschanze (HS-137) zaplanowano na kolejną środę (3 marca). Ta oczywiście zostanie również poprzedzona kwalifikacjami.

Pełny program mistrzostw świata w Oberstdorfie >>>

 

Łukasz Serba,
informacja własna

 

Dodaj komentarz