You are currently viewing Jacobsen i Evensen przeanalizowali upadek Tande. Wskazują na wyraźny błąd skoczka
Daniel Andre Tande (fot. Julia Piątkowska)

Jacobsen i Evensen przeanalizowali upadek Tande. Wskazują na wyraźny błąd skoczka

Norwegowie przez długi czas pozostawali w szoku po koszmarnie wyglądającym upadku Daniel-André Tande w Planicy. Dopiero kilka dni temu o analizę tego feralnego zdarzenia, pokusili się byli skoczkowie, a obecnie telewizyjni eksperci, Anders Jacobsen i Johan Remen Evensen. Zgodnie stwierdzili, że upadek był konsekwencją błędów 27-latka w powietrzu.

 

Przypomnijmy, że Tande zanotował bardzo groźnie wyglądający upadek, podczas serii próbnej przed pierwszym indywidualnym konkursem na słoweńskiej Letalnicy (HS-240). Norweski zawodnik wyszedł z progu i ułamek sekundy później stracił kontrolę nad nartami, które zaczęły pikować. W konsekwencji, zawodnik z impetem uderzył w zeskok obiektu tuż przed 100. metrem. Konieczna była reanimacja i szybkie przetransportowanie 27-latka helikopterem do szpitala w Lublanie. Tam zawodnik został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną i jak się okazało po badaniach, doznał złamania obojczyka i przebicia płuca. Szczęśliwie, po kilku dobach niepewności, Tande zaczął wracać do sił, lekarze wybudzili go ze śpiączki, a sam zainteresowany lotniczą karetką powrócił do Norwegii.

Kilka dni temu, analizy feralnego wypadku podjęli się jego starsi koledzy ze skoczni, Anders Jacobsen i Johan Remen Evensen, będący ekspertami telewizji NRK. Jak zgodnie stwierdzili, jeszcze do momentu wybicia z progu, wszystko było zgodne z narciarską „sztuką”. Problemy zaczęły się już w powietrzu. – Każdy zawodnik chce, aby płasko prowadzone narty zapewniły jak najwięcej powierzchni nośnej. Jak widać na nagraniu, Daniel zbliża się ciałem do nart, ale czuje, że ma zbyt duży opór powietrza – mówi Jacobsen. Evensen zauważa, że w tym momencie Tande za bardzo odchyla narty od siebie, aby ich kąt natarcia był znacznie bardziej agresywny.

Wtedy nadchodzi moment decydujący o cały zdarzeniu. – Daniel odsunął narty od siebie, aby zmniejszyć ten opór i utrzymać prędkość. W tym momencie jednak, po prostu docisnął je za bardzo. Powietrze uderzyło w narty od góry i pociągnęło je w dół. A na górze prędkość jest tak duża, że wtedy nie było już z tej sytuacji dobrego wyjścia – tłumaczy 36-letni Jacobsen, który osiem lat temu sam zanotował w Planicy poważny upadek, który zakończył się zerwaniem więzadeł krzyżowych w kolanie.

Kiedy Tande zdawał już sobie sprawę z nieuchronnego upadku, wykonał odruch, który prawdopodobnie uchronił go przed jeszcze poważniejszymi urazami. Podopieczny trenera Alexandra Stöckla starał się schować głowę w ramionach, chroniąc ją przed bezpośrednim zderzeniem z zeskokiem przy prędkości przekraczającej 100 km/h. Bardzo możliwe, że dzięki przytomności umysłu w kryzysowej sytuacji i odruchowemu zachowaniu, którego przecież nie da się w pełni wytrenować, Tande nie doznał groźnego urazu kręgosłupa i jak przyznał dyrektor sportowy norweskiej kadry Clas Brede Braathen – po czasie poświęconym na rehabilitację, będzie mógł wrócić do skakania.

 

źródło: NRK.no

 

Dodaj komentarz