You are currently viewing Polki po pierwszym treningu na skoczni. Kruczek: „Wprowadziliśmy zmiany. Możliwe korekty w kadrze”
Anna Twardosz, Wiktoria Przybyła i trener Łukasz Kruczek (fot. PZN)

Polki po pierwszym treningu na skoczni. Kruczek: „Wprowadziliśmy zmiany. Możliwe korekty w kadrze”

Po nieco ponad miesiącu od zakończenia sezonu 2020/2021, żeńska reprezentacja Polski powróciła na skocznię. W miniony czwartek i piątek podopieczne Łukasza Kruczka trenowały na obiekcie K-40 w Szczyrku. – Wracamy na mały obiekt, żeby zresetować technikę. Wprowadziliśmy zmiany, w tym gimnastykę i akrobatykę, trochę korekt sprzętowych, a jeszcze sporo przed nami – mówi trener Łukasz Kruczek.

 

Polki już w treningu

Szczyrk skoczkini 2021 fotPZN 300x200 - Polki po pierwszym treningu na skoczni. Kruczek: "Wprowadziliśmy zmiany. Możliwe korekty w kadrze"
Zgrupowanie polskich skoczkiń (fot. PZN)

Miniony sezon nie był szczególnie udany dla reprezentantek Polski. Jedynie najlepiej punktująca zawodniczka, Anna Twardosz, która z dorobkiem ośmiu oczek zakończyła sezon na 44. miejscu, mogła powiedzieć o znaczącym progresie. 20-letnia mieszkanka Lanckorony ukończyła też na ósmym miejscu juniorski czempionat w Lahti, a podczas rywalizacji w seniorskich Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie, w swoim debiucie w imprezie tej rangi, zajęła 24. miejsce na dużej skoczni. Ponadto po jednym punkciku zainkasowały Kinga Rajda oraz Kamila Karpiel. Oprócz wspomnianej trójki w zawodach najwyższej rangi mieliśmy okazję oglądać również doświadczoną Joannę Szwab, 20-letnią Nicole Konderlę, której minionej zimy czterokrotnie udało się przebrnąć kwalifikacje. Doświadczenia nabierała też najmłodsza z tego grona, niespełna 17-letnia Wiktoria Przybyła.

Kadrowiczki Łukasza Kruczka, które z powodu przypadku koronawirusa u jednej ze zawodniczek, musiały przedwcześnie zakończyć sezon (nie wystartowały w rosyjskim turnieju Blue Bird), dość wcześniej rozpoczęły już przygotowania do kolejnego sezonu. Polki uczestniczyły ostatnio w zajęciach z akrobatyki na katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Pod koniec minionego miesiąca przyszedł z kolei czas na pierwsze treningi na skoczni K-40 w Szczyrku.

Rozpoczęliśmy sezon już kilka tygodni temu od treningu motorycznego, takiego o nieco innej charakterystyce, aby rozruszać „zapomniane” przez zimę mięśnie. Taka mała skocznia to nic nowego na tym etapie, czasami się od takiego obiektu zaczyna, nawet w przypadku najlepszych zawodników. Jeszcze w trakcie minionej zimy ustaliliśmy, że wracamy na mały obiekt, żeby zresetować nieco technikę. Na takiej skoczni nie skacze się łatwo i trzeba pilnować wielu elementów, które na skoczni większej nie sprawiają problemów, ale są często rozstrzygające o końcowej jakości skoku – powiedział nam trener Łukasz Kruczek.

Zawodniczki radziły sobie całkiem dobrze, może nie wszystkie od razu. Było też troszkę stresu związanego z takim nietypowym obiektem – dodał trener, nawiązując do Anny Twardosz, która w jednym ze skoków miała spore problemy w locie.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Lukasz Kruczek (@lukaszkruczek.official)

 

Konieczne zmiany i nowe pomysły

Szczyrk skoczkini 2021 fotPZN2 300x200 - Polki po pierwszym treningu na skoczni. Kruczek: "Wprowadziliśmy zmiany. Możliwe korekty w kadrze"
Zgrupowanie polskich skoczkiń (fot. PZN)

Zdaniem Kruczka, na ten moment ciężko wyrokować, która z zawodniczek jest w optymalnej dyspozycji, wskazując, że dochodzenie do niej jest kwestią indywidualną. – Część zawodniczek zaczęła z poziomu takiego, jaki był na koniec zimy, a u części poziom był niższy. Będzie się to na pewno zmieniać podczas kolejnych etapów. Każdy jest inny. Trudno oczekiwać innych efektów robiąc to samo. Już wprowadziliśmy pewne zmiany, w tym gimnastykę i akrobatykę, małą skocznię, trochę korekt sprzętowych, a jeszcze sporo przed nami – podkreślił szkoleniowiec Biało-Czerwonych, który współpracuje z nimi maja 2019 roku.

O koniecznościach zmian w treningu i większego zaangażowaniu zawodniczek, mówił niedawno w wywiadzie z naszym portalem Adam Małysz. To pokłosie pewnych niejasności wewnątrz kadry, które zakończyły się wspólną rozmową sztabu szkoleniowego, zawodniczek i właśnie dyrektora PZN ds. skoków narciarskich. – Musi być nie sto, ale dwieście procent przyłożenia, zaangażowania i zaufania. Nie wyobrażam sobie, że zawodnik nie ma zaufania do trenera, bo wtedy to nie ma sensu. Będę chciał zdecydowanie bliżej się temu przyglądać i wspierać Łukasza oraz tę drużynę (…). Miejmy nadzieję, że to pójdzie zdecydowanie do przodu, bo w poprzednich latach postępu nie było widać. Ja widzę potencjał. Ogólnie praca z kobietami jest zupełnie inna niż z facetami, dlatego w Oberstdorfie faktycznie lekkie starcie było, ale myślę, że to było potrzebne, żeby rozluźnić atmosferę – mówił nam Małysz. 

A jak powrót na skocznię oceniają same zawodniczki? – Skakałyśmy na małej skoczni, wiec było dla mnie dość „dziko” – określiła dość wymownie Wiktoria Przybyła. – Generalnie świetnie się bawiłam, na małej skoczni można wypracować technikę. Nie jest łatwo, bo robię błędy, które ciężko mi poprawić… Ale staram się i myślę, ze jak przejdę na większą skocznie, będzie widać efekty i bardzo mi to pomoże. Bardzo się cieszę ze wróciliśmy na skocznię – podkreśliła siostrzenica Stefana Huli.

Jak na sam początek, było naprawdę w porządku. Jest nad czym pracować w nadchodzących miesiącach, ale jestem zadowolona z treningów. Powrót na skocznię zawsze cieszy – zapewniła Nicole Konderla. Poza wspomnianą trójką (Twardosz, Przybyła, Konderla), w składzie polskiej ekipy niezmiennie są Kamila Karpiel, Kinga Rajda oraz Joanna Szwab.

 

Czy będą zmiany w kadrze?

Jakie dalsze plany treningowe ma kadra Łukasza Kruczka? Z pewnością będzie to przejście na większe obiekty, wliczając w to skocznię Skalite (HS-104) w Szczyrku, a także Wielką Krokiew (HS-140) w Zakopanem. Na próby na obiekcie im. Adama Małysza (HS-134) w Wiśle, przez zapowiadany remont zeskoku, nasze reprezentantki będą musiały jeszcze poczekać. Przypomnijmy, że inaugurację tegorocznego Letniego Grand Prix zaplanowano na 17 lipca, właśnie w Wiśle. Po raz pierwszy w historii w Beskidach zaprezentują się zarówno skoczkowie jak i skoczkinie.

Póki co nie znamy jeszcze oficjalnego składu polskiej kadry kobiet na sezon 2021/2022, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że w sześcioosobowej ekipie, przynajmniej na początku, nie zajdą zmiany. - Na początek zaczynamy tak samo, ale nie mogę wykluczyć, iż korekty nastąpią podczas sezonu. Bacznie będziemy obserwować postępy wszystkich zawodniczek i korekty są możliwe. Co do juniorek, to kadry osobnej nie będzie, natomiast zbliżymy szkolenie kadry z zawodniczkami które są w Szkołach Mistrzostwa Sportowego i stanowią rezerwę grupy podstawowej. Zawodniczki te będą uczestniczyć w części akcji szkoleniowych - powiedział Kruczek. Przypomnijmy, że w gronie zawodniczek określanych "rezerwowymi" dla kadry narodowej, są: Marcelina Bełtowska, Wiktoria Polanowska, Natalia Słowik oraz Sara Tajner.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Kamila Karpiel (@kamcia_karpiel)

 

Łukasz Serba, Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz