You are currently viewing Thomas Diethart znów na skoczni: „Serce zabiło mi mocniej. To fantastyczne uczucie móc znowu skakać”
Thomas Diethart (fot. Bartosz Leja)

Thomas Diethart znów na skoczni: „Serce zabiło mi mocniej. To fantastyczne uczucie móc znowu skakać”

Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni z sezonu 2013/2014 ma za sobą pierwsze treningi na dużej skoczni. Zawodnik, który pod koniec zeszłego roku podjął decyzję o wznowieniu kariery szlifuje formę m.in. na słynnej Bergisel w Innsbrucku: – Serce zabiło mi mocniej. To fantastyczne uczucie móc znowu skakać – powiedział Thomas Diethart, nie kryjąc wzruszenia.

 

Austriacki skoczek, który zasłynął sensacyjnym triumfem w 62. edycji Turnieju Czterech Skoczni zakończył karierę w kwietniu 2018 roku. Ogromny wpływ na jego decyzję miały liczne kontuzje, jakich doznał, uprawiając skoki narciarskie. – Nigdy tak naprawdę nie skończyłem skakać. Nie zakończyłem kariery dobrowolnie. Moja kariera stanęła w miejscu z powodu kontuzji, jakich doznałem. Mimo, że strach przed kolejnymi upadkami towarzyszył mi cały czas, nawet po jej zakończeniu nie przestałem myśleć o skokach. Cały czas rozważałem chęć powrotu, bo skoki narciarskie to moje życie – przyznał.

W przeszłości skoczek, którego atrybutem była pluszowa świnka, w przeszłości odniósł dwie bardzo groźne kontuzje. Pierwsza z nich miała miejsce w lutym 2016 roku podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Brotterode. Wtedy skutkiem groźnego upadku było wstrząśnienie mózgu i liczne otarcia twarzy. Wówczas młody Austriak szybko wrócił na skocznię i rywalizował w zawodach FIS Cup. W 2017 roku, gdy wydawało się, że wszystko wraca na dobre tory, podczas jednego z treningów w Ramsau zaliczył kolejny upadek, którego skutkiem był ponownie wstrząs mózgu i uraz płuc. Po tym wypadku Diethart postanowił zakończyć swoją przygodę ze skokami i w kwietniu 2018 roku ogłosił zakończenie kariery. 

Popularny „Diedl” po zakończeniu kariery skoczka zajął się szkoleniem młodzieży i to właśnie pracy ze swoimi podopiecznymi, drużynowy srebrny medalista olimpijski, zawdzięcza swój powrót na skocznię. – Zmotywowali mnie. Moi podopieczni zawsze mnie denerwowali, mówiąc, żebym poskakał z nimi. Z początku nie brałem tego na poważnie, jednak teraz nie żałuję tej decyzji. Fizycznie czuję się znakomicie, po odniesionych urazach nie ma żadnego śladu – przyznał Diethart, który w ostatnim czasie trenował na skoczni Bergisel (HS-130) w Innsbrucku, a także na obiektach w Tschagguns.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Thomas Diethart (Didl) \,,/ (@thomasdiethart)

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Thomas Diethart (Didl) \,,/ (@thomasdiethart)

 

Na tę chwilę nie nastawiam się na zbyt wiele. Chcę bawić się skokami. Fajnie by było pojechać na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, ale wiem, że to raczej nierealne. Zakładam, że będę mógł wystartować w zawodach FIS Cup w Villach – dodał, wspominając wrześniowe konkursy w ojczyźnie.

Austriak, który nie należy do żadnej z kadr narodowych, obecnie trenuje indywidualnie. Jak wiadomo, łączy się to ze sporymi kosztami, jednak ósmy zawodnik klasyfikacji generalnej sezonu 2013/2014 nie traci nadziei. – Szukam sponsorów, w tej chwili nie mam nic konkretnego. Z powodu koronawirusa jest to jeszcze trudniejsze. Obecnie żyję z oszczędności. Zostali ze mną sponsorzy z przeszłości, którzy dostarczają mi materiały i dają trochę pieniędzy na zakup sprzętu – zakończył.

Trudno przewidywać sportową przyszłość Dietharta po podjęciu decyzji o powrocie na skocznie. Biorąc pod uwagę sporą konkurencję w ekipie austriackiej, z pewnością nie będzie mu łatwo. Wszak do tamtejszej kadry narodowej nie załapał się nawet wielce utytułowany Gregor Schlierenzauer.

Wspomniane przez Dietharta zawody FIS Cup w Villach zostały zaplanowane na 18 oraz 19 września. Jest to zatem najbardziej prawdopodobna data jego powrotu do międzynarodowej rywalizacji. Przypominamy, że 29-latek po raz ostatni szerszej widowni pokazał się latem 2017 podczas zawodów FIS Cup w Innsbrucku. Później zanotował jeszcze tylko nieudany występ w kwalifikacjach do zawodów Letniego Grand Prix w Hinzenbach.

 

Łukasz Serba
źródło: laola1.at/krone.at

 

Dodaj komentarz