You are currently viewing Jakub Wolny po wygranej w Wiśle: „Indywidualne podium to inne uczucie”
Jakub Wolny (fot. Julia Piątkowska)

Jakub Wolny po wygranej w Wiśle: „Indywidualne podium to inne uczucie”

Jeszcze za kadencji trenera Stefana Horngachera, Jakub Wolny był podstawowym zawodnikiem drużyny polskich skoczków. W ostatnich kilku sezonach skoczek z Wilkowic pukał do światowej czołówki, jednak za każdym razem brakowało kropki nad i, aby wskoczyć na upragnione podium elity. Tym razem zagrało już wszystko. – Wiedziałem, że jestem w dobrej dyspozycji – mówił 26-latek po zwycięstwie w Wiśle.

 

Już w piątkowych treningach Wolny zasygnalizował bardzo wysoką formę. Skoki na odległość 134 i 123,5 metra pozwoliły mu na zajęcie drugiej i czwartej lokaty. W kwalifikacjach 124,5 metrowa odległość dała Polakowi piąte miejsce. – Dopiero będę błyszczeć, na razie na spokojnie. Na pewno teraz prezentuję inny poziom, niż przed latem. Nie nakładam jednak na siebie żadnej dodatkowej presji. Bawię się skokami, które mi wychodzą. Lato przepracowałem bardzo dobrze, fajnie mi się ostatnio skakało – mówił jeszcze wczoraj.

Zapewne nie spodziewał się jednak tego, co wydarzy się w sobotę. W dzisiejszej serii próbnej po 128 metrowym skoku był drugi i ponownie postraszył bardziej utytułowanych rywali. Na półmetku konkursowej rywalizacji 123,5 metrowa odległość dawała naszemu reprezentantowi trzecie miejsce. W finale Wolny dołożył do tego jeszcze trzy metry i ostatecznie mógł się cieszyć z pierwszego zwycięstwa i pierwszego podium w zawodach Letniego Grand Prix.

- Czułem się dobrze. Starałem się bawić skokami i wiedziałem, że stać mnie na dobre próby. Wiedziałem też, że aktualnie jestem w dobrej dyspozycji. Myślę, że to pokazałem. Bardzo się cieszę - komentował tuż po zwycięskim konkursie. Jak się okazuje, zwiastunów triumfu było jeszcze więcej. -  Na górze na kask wskoczył mi duży konik polny. Koledzy się śmieli: "Jakub Wolny - konik polny". To przyniosło szczęście - opowiedział uśmiechnięty 26-latek.

Dzisiaj na podium Jakubowi Wolnemu towarzyszyli Austriak Jan Hoerl oraz starszy kolega z polskiej ekipy, Dawid Kubacki, który jest jednym z najlepszych zawodników w historii Letniego Grand Prix. Młodszy bez respektu podszedł jednak do atakujących konkurentów. Jeszcze w kwietniu Wolny mówił nam: "Mój czas jeszcze nadejdzie". Widząc Polaka w żółtym plastronie lidera cyklu, można odnieść wrażenie, że ta przepowiednia zaczyna się spełniać. - Nie zamierzam go nikomu oddawać - zapowiedział odważnie, spoglądając na koszulkę lidera.

Dla mistrza świata juniorów z 2014 roku, to pierwszy tak spektakularny, indywidualny sukces w seniorskiej rywalizacji. Wcześniej Wolny wskakiwał już na najwyższe stopnie podium w Letnim Grand Prix i Pucharze Świata, jednak za każdy razem działo się to podczas zawodów drużynowych. - Słuchanie hymnu jest zawsze takie same, natomiast stanie na podium indywidualnie jest trochę innym uczuciem. Jedno i drugie ma swoją wartość, ale dla samego zawodnika zwycięstwo indywidualne ma większą wartość - podkreślił.

Podopieczny trenera Michala Doležal zaznaczył jednocześnie rolę polskiego kolektywu i wsparcia polskich kibiców w swoim indywidualnym sukcesie. - To na pewno też sukces drużyny, bo myślę, że takiej atmosfery jaką my mamy w teamie, żadna inna narodowość nie ma. To super, że każdy się wspiera i wszyscy dobrze się dogadujemy. To było fantastyczne uczucie, że z mogliśmy zaśpiewać hymn z kibicami. Dziękuję im bardzo że przyszli. Fajnie się złożyło, że akurat wygrałem. Jutro dam się z siebie wszystko, a jak wyjdzie... zobaczymy - zakończył.

 

Weronika Brodowska, Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz