You are currently viewing Peier wrócił na skocznię, Ammann i Deschwanden w formie, czyli odrodzenie Szwajcarów
Killian Peier (fot. Julia Piątkowska)

Peier wrócił na skocznię, Ammann i Deschwanden w formie, czyli odrodzenie Szwajcarów

Killian Peier oddał pierwsze treningowe próby na skoczni po prawie rocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Szwajcarski medalista Mistrzostw Świata z 2019 roku przyznał, że jest zadowolony z rehabilitacji i dokonanych postępów. Wszystko wskazuje więc na to, że już niebawem do solidnie skaczących Simona Ammanna i Gregora Deschwandena dołączy trzeci zawodnik Kraju Helwetów z ogromnym sportowym potencjałem.

 

Peier wraca

Przypomnijmy, że ubiegły rok był dla Killiane Peiera bardzo pechowy. Zawodnik najpierw zaraził się koronawirusem, a następnie podczas mistrzostw kraju w Einsiedeln zaliczył bardzo pechowy upadek po wylądowaniu dalekiego, 116,5 metrowego skoku. Po zderzeniu się z igelitem konieczne było wykonanie rezonansu magnetycznego. Badanie wykazało zerwanie przednich więzadeł krzyżowych w prawym kolanie. Diagnoza ta wykluczyła skoczka z zimowej rywalizacji w sezonie 2020/2021 a co za tym idzie – utratę szans startu w Mistrzostwach Świata i obrony brązowego medalu zdobytego w Seefeld w 2019 roku. A jak wspominał wówczas Peier, sam czuł, że jego dyspozycja jest na tyle wysoka, że byłby w stanie bić się o wysokie lokaty. Zamiast tego musiał przejść operację i poddać się żmudnej rehabilitacji.

W minioną środę, 25-latek pojawił się na skoczni pierwszy raz od 24 października 2020 roku i oddał pierwsze skoki po wielomiesięcznej przerwie. Na miejsce powrotu Peier wybrał skocznię HS-50 w szwajcarskim Einsiedeln. „Bardzo się cieszę z powrotu. Po pierwszych treningach na małym obiekcie czuję się bardzo pewnie i krok po kroku będę kontynuował kolejne wyzwania” – napisał skoczek na swoim Instagramie pod zdjęciem z treningu, nie kryjąc przy tym swojego zadowolenia. 

Szwajcar kilkakrotnie w wywiadach podkreślał, że priorytetem dla niego są zbliżające się wielkimi krokami Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, zaplanowane na luty 2022 roku. Można więc śmiało stwierdzić, że zawodnik jest na dobrej drodze, by podczas najważniejszej imprezy zaprezentować się z jak najlepszej strony.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Killian Peier (@killianpeier)

 

Moc Ammanna i Deschwandena

Ze startu letniego sezonu bardzo zadowoleni mogą być także jego kadrowi koledzy, czyli Gregor Deschwanden oraz Simon Ammann. Pierwszy z nich, po dziewiątym i czternastym miejscu w Letnim Grand Prix w Wiśle, już we francuskim Courchevel był drugi, zdobywając tym samym swoje pierwsze podium zawodów najwyższej rangi. Tuż obok 30-latka, na trzecim stopniu podium uśmiechał się od ucha do ucha jego 40-letni kolega. Dla niezwykle utytułowanego Ammanna, sezon olimpijski 2021/2022 jest prawdopodobnie ostatnim w wyjątkowo bogatej sportowej karierze. Warto dodać, że czterokrotny mistrz olimpijski powrócił na podium zawodów najwyższej rangi po 3,5 letniej przerwie (w styczniu 2018 roku był trzeci w Pucharze Świata w Bad Mitterndorf).

Nie mogłem ostatnio zbyt dużo skakać i musiałem postawić na improwizację. Remontuję swój dom, miałem też egzaminy na studiach, więc nie miałem za wiele czasu na skakanie. Naprawdę nie wiem jak to się stało, po prostu miałem niesamowity dzień – mówił we Francji Ammann, który powrócił tym samym na podium zawodów LGP po 8 latach przerwy. – Po skokach w prologu oraz treningu, mimo niewielkich technicznych detali, miałem dobre przeczucia. Po dobrej pierwszej serii, w drugiej byłem w stanie wykonać świetny lot. Było naprawdę świetnie, to mega uczucie, móc stanąć na podium razem z Simonem – wtórował koledze Deschwanden.

Sporo wskazuje więc na to, że trener Ronny Hornschuh ma pewną trójkę do drużyny na sezon olimpijski. Kto do nich dołączy? Czy będzie to młody i perspektywiczny Sandro Hauswirth? A może bardziej doświadczony Andreas Schuler? Sporo wskazuje w każdym razie na to, że będzie to ostatnia szansa na drużynową zdobycz Simona Ammanna.

 

Maria Chenczke
źródło: Instagram / informacja własna

 

Dodaj komentarz