You are currently viewing Polki po pierwszych skokach na torach lodowych. Kruczek: „Konderla i Rajda prezentowały się najlepiej”
Nicole Konderla i trener Łukasz Kruczek (fot. Ewa Skrzypiec)

Polki po pierwszych skokach na torach lodowych. Kruczek: „Konderla i Rajda prezentowały się najlepiej”

Polskie skoczkinie mają już za sobą pierwsze zgrupowanie na torach lodowych w Zakopanem, które stanowiło bezpośrednie przygotowanie do sezonu zimowego. – Uogólniając, było dobrze. Pojawiły się tylko jakieś drobne problemy z czuciem na najeździe, ale do opanowania. Na koniec obozu było już dobrze – powiedział nam trener Biało-Czerwonych, Łukasz Kruczek. Jak na miesiąc przed inauguracją Pucharu Świata ocenił formę swoich podopiecznych?

 

Niedługo po finałowych zawodach Letniego Grand Prix w Klingenthal, w których wystąpiły tylko dwie Polki (Nicole Konderla i Kinga Rajda), żeńska reprezentacja naszego kraju udała się na zgrupowanie do słoweńskiego Kranja. Tam na skoczni Bauhenk (HS-109) ekipa miały okazję nie tylko szlifować formę do zimy, ale także trenować wraz z reprezentacjami Chin i Słowenii. W poprzednim tygodniu Polki oddały już pierwsze w sezonie 2021/2022 skoki na rozbiegu z torami lodowymi. Stało się to w Zakopanem. – W Kranju było ciekawie i efektywnie. Jest to inna skocznia aniżeli te, na których trenujemy na co dzień. Zarówno pod względem rozmiaru, jak i charakterystyki. Tam skoki odbywały się jeszcze na torach ceramicznych. Na torach lodowych w Zakopanem, uogólniając, było dobrze. Na początku pojawiły się tylko jakieś drobne problemy z czuciem na najeździe, ale do opanowania. Na koniec obozu było już dobrze – ocenia 45-letni szkoleniowiec.

To właśnie mrożone dzięki specjalnej instalacji tory lodowe są od kilkunastu lat kluczowym elementem przygotowań skoczkiń i skoczków do zimy. Jesienny trening na specjalnie przygotowanym rozbiegu, na którym zawodnicy będą rywalizować zimą, umożliwia odpowiednio płynne przejście do najważniejszych wyzwań sezonu. Czym w rzeczywistości różnią się tory „letnie” od „zimowych”? – Tory ceramiczne są „powtarzalne” i można powiedzieć, że za każdym skokiem zawodnik ma na nich taką samą sytuację. W przypadku lodowych już tak nie jest. Tor i jego charakterystyka zmienia się wraz z temperaturą, liczbą skaczących zawodników, tym czy na treningu jest duża ilość skoczków czy mniejsza. Można powiedzieć, że w każdej próbie zawodnik może mierzyć się z innymi warunkami, co może być utrudnieniem – tłumaczy Kruczek.

Podczas zakończonego na początku października sezonu letniego, najlepiej spisującymi się polskimi skoczkiniami były wspomniane Rajda i Konderla. Pierwsza z nich w Letnim Grand Prix punktowała czterokrotnie, zajmując m.in. 11. miejsce w Czajkowskim. W klasyfikacji generalnej cyklu zameldowała się na 27. pozycji. Druga w finałowej trzydziestce meldowała się trzykrotnie, a w „generalce” wylądowała na 43. pozycji. I jak potwierdza sam trener, to właśnie ta dwójka ma niemal zapewniony start w inauguracyjnych konkursach Pucharu Świata w rosyjskim Niżnym Tagile. – Skoki tej dwójki są na podobnym poziomie do tych, które oddawały na koniec lata na „ceramice”. Ich przewaga widoczna jest szczególnie na skoczni dużej, ale i na normalnej podczas treningów Nicole i Kinga prezentowały się najlepiej.

W trakcie poszukiwania zdecydowanie lepszej dyspozycji z poprzednich sezonu wciąż są Kamila Karpiel i Anna Twardosz. Zawodniczki, które jeszcze w czasie minionych zim były nawet liderkami kadry, aktualnie nie mogą powrócić do optymalnej dyspozycji i skakać na miarę swoich możliwości. – Kamila podczas ostatniego zgrupowania w Zakopanem skakała dobrze na skoczni normalnej, można powiedzieć że najlepiej w jej całym okresie przygotowawczym. Na dużej skoczni wróciły starsze błędy. Mamy jeszcze trochę czasu do zimy, a najbliższe treningi będą właśnie na obiektach normalnych, więc jest szansa na ustabilizowanie tego lepszego skakania. Ania miała ostatnio trochę słabszych skoków. Kranj skończyła na obiecującym poziomie, ale w Zakopanem pojawiło się trochę problemów i skoki nie były najlepsze. Zamierzamy zejść z nią na mniejszą skocznie i rozwiązać problemy na mniejszym obiekcie – przyznaje Kruczek.

Sporą zagadką za każdym razem wydaje się być dyspozycja Joanny Szwab. Najbardziej doświadczonej z polskich zawodniczek, tego lata przytrafiło się nie przebrnąć przez kwalifikacje do zawodów najwyższej rangi, aby później wskoczyć na podium Letniego Pucharu Kontynentalnego, a także zapunktować w LGP. Jeszcze mniej wiemy o aktualnej dyspozycji 17-letniej Wiktorii Przybyły, która od września, podobnie jak Anna Twardosz, borykała się z problemami zdrowotnymi. Jak obecnie wygląda sytuacja tych dwóch skoczkiń? – Nie da się jednoznacznie oddzielić kwestii mentalnej od poziomu sportowego. Kwestia mentalna to nie tylko to, jak zawodnik radzi sobie w sytuacji zawodów, ale też jak podchodzi do każdego skoku, jak zarządza swoją stabilnością i dyspozycją. Asia i Wiktoria mają możliwości do dobrego skakania i dlatego są w tej grupie i z nią trenują. Doświadczenie każdej z nich jest jednak nieco inne – Wiktoria się się, a Asia walczy z starymi nawykami – podsumowuje szkoleniowiec z Buczkowic.

Biorąc pod uwagę bardzo różną dyspozycję polskich kadrowiczek, Kruczek zamierza rotować składem zarówno w zawodach Pucharu Świata, jak i Pucharu Kontynentalnego. I jak już wspomnieliśmy, w dniach 25-27 grudnia w Niżnym Tagile powinniśmy zobaczyć Konderlę i Rajdę. Czy któraś ze skoczkiń dołączy do tej grupy? – Pierwszym startem dla części będą zawody w Niżnym Tagile, a dla pozostałych Puchar Kontynentalny w Vikersund, 11-12 grudnia. Zawody tej rangi w Chinach, 4 i 5 grudnia, a także FIS Cup w Falun 13 i 14 listopada nie są w naszym planie. Skład na inaugurację Pucharu Świata będzie podany w trakcie kolejnego zgrupowania na początku listopada. Niestety kwestie wizowe i logistyczne wymagają od nas wczesnego podawania składów. To samo dotyczy konkursów rozgrywanych w styczniu w Japonii, gdzie organizatorzy oczekują ostatecznych składów już na 15 listopada – kwituje trener polskiej kadry kobiet.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz