You are currently viewing Dwójka, która może zdominować sezon olimpijski, czyli Kobayashi vs. Granerud
Halvor Egner Granerud i Ryoyu Kobayashi (fot. Julia Piątkowska)

Dwójka, która może zdominować sezon olimpijski, czyli Kobayashi vs. Granerud

Skoki narciarskie bez wątpienia są jednym z najbardziej wymagających i restrykcyjnych sportów. Z reguły zawodnikom ciężko jest utrzymać wysoką formę przez cały sezon trwający od listopada do marca. W ostatnich latach pojawiło się jednak dwóch wielkich i sensacyjnych dominatorów, którzy zaskakiwali swoją dyspozycją przez całą zimę. Ryoyu Kobayashi i Halvor Egner Granerud odpowiednio w sezonach 2018/2019 i 2020/2021 nie pozostawili nawet cienia wątpliwości swoim rywalom, kto był aktualnym numerem jeden na świecie. I to właśnie Japończyk i Norweg są wymieniani w gronie największych faworytów do zdobycia Kryształowej Kuli.

 

Pojawili się… znikąd?

Ryoyu Kobayashi Planica2019 fot.JuliaPiatkowskaLOGO 300x200 - Dwójka, która może zdominować sezon olimpijski, czyli Kobayashi vs. Granerud
Ryoyu Kobayashi z Kryształową Kulą (fot. Julia Piątkowska)

Zarówno Kobayashi jak i Granerud przebojem wskoczyli do Pucharu Świata. Najlepszym rezultatem Japończyka przed życiowym sezonem było szóste miejsce w Lahti w 2018 roku. Cały sezon zakończył wtedy na 24. miejscu, by w kolejnym zameldować się na samym szczycie końcowej klasyfikacji generalnej. Już sam początek sezonu 2018/2019 był niezwykle udany dla zawodnika z Kraju Kwitnącej Wiśni. Podczas inaugurujących zawodów w Wiśle po raz pierwszy w karierze stanął na pucharowym podium, zajmując jego najniższy stopień. Kobayashi rozpędzał się z tygodnia na tydzień, zdobywając niemal w każdych zawodach miejsce na podium. Momentem kulminacyjnym dla Japończyka był Turniej Czterech Skoczni. Jako trzeci skoczek w historii, po Svenie Hannavaldzie (2001/2002) i Kamilu Stochu (2017/2018), zdobył Złotego Orła wygrywając wszystkie cztery konkursy. W Engelbergu rozpoczął imponującą passę triumfów, wygrywając… sześć konkursów z rzędu, co razem z Gregorem Schlierenzauerem, Thomasem Morgensternem, Mattim Hautamaekim i Janne Ahonenem czyni go liderem pod względem najdłuższej passy wygranych. Na mamuciej skoczni w Oberstdorfie zajął najgorszą w sezonie, 14. lokatę, jednak już dzień później na tym samym obiekcie zwyciężył. Wygrał również turnieje Raw Air i Planica 7, zdobył także Małą Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji lotów narciarskich. Sezon zakończył z 13 zwycięstwami i łącznie 21 razy meldował się na podium Pucharu Świata. W klasyfikacji generalnej zdobył 2085 punktów, wyprzedzając tym samym o 736 „oczek” drugiego Krafta. Więcej punktów w trakcie całego sezonu uzbierał jedynie Peter Prevc (2303 pkt) w sezonie 2015/2016.

Z kolei Halvor Egner Granerud w sezonie 2019/2020 w czołowej trzydziestce znalazł się tylko jeden raz, a w klasyfikacji generalnej zajął wtedy 61. pozycję. Następna zima w jego wykonaniu zupełnie zupełnie nie przypominała tej wcześniejszej. Norweg podczas inauguracji w Wiśle znalazł się tuż za podium, podobnie jak tydzień później w sobotnich zawodach w Ruce. Niedziela za to należała już do znakomitego wówczas 24-latka. Drugi konkurs w Finlandii rozpoczął serię pięciu z rzędu kolejnych wygranych w pucharowych zawodach. Łącznie aż jedenaście razy w trakcie sezonu stawał na najwyższym stopniu podium, a dwukrotnie był drugi. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2020/2021 zdobył ostatecznie 1572 punkty i odniósł zwycięstwo z 382 punktami przewagi nad drugim Markusem Eisenbichlerem. Ponadto Granerud pobił norweski rekord pod względem ilości wygranych konkursów – do tej pory liderem był Roar Ljoekelsoey, któremu wygranie jedenastu pucharowych zawodów zajęło trzy sezony, a Granerudowi… 77 dni.

 

Pech w najważniejszych momentach

Halvor Egner Granerud KrysztalowaKula2021 fotBoBoOCPlanica2 300x200 - Dwójka, która może zdominować sezon olimpijski, czyli Kobayashi vs. Granerud
Halvor Egner Granerud z Kryształową Kulą (fot. BoBo / OC Planica)

Mimo wyraźnej dominacji Kobayashiego i Graneruda w trakcie życiowych sezonów, zdarzały im się wpadki podczas kulminacyjnych momentów walki o medale. Taka chwila u Japończyka miała miejsce w trakcie Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld i Innsbrucku (2019 r.). Na dużej skoczni zajął on pechowe dla sportowca czwarte miejsce, a na normalnej czternaste. W obu konkursach po pierwszej serii Kobayashi znajdował się na wirtualnym podium, jednak w seriach finałowych nie zdołał wytrzymać presji i… trudnych warunków atmosferycznych. O pechu może mówić zwłaszcza w kontekście konkursu na normalnym obiekcie, kiedy był liderem po pierwszej rundzie. Zdecydowanie był to jeden z najdziwniejszych konkursów w historii skoków narciarskich, gdzie wiatr i zalegający w torach najazdowych śnieg odegrał pierwsze skrzypce. Mistrzem świata został wtedy Dawid Kubacki, który sięgnął po złoto awansując z 27. pozycji.

Pech nie ominął również Graneruda. Norweg w 2020 roku przegrał złoty medal Mistrzostw Świata w lotach z Karlem Geigerem o zaledwie pół punktu. Podczas Turnieju Czterech Skoczni piętnasta, a następnie dwunasta lokata w austriackiej części noworocznego turnieju ostatecznie również przekreśliła szansę na triumf w prestiżowych zmaganiach. Na Mistrzostwach Świata w 2021 roku indywidualnie zajął czwartą pozycję na skoczni normalnej. Przed zawodami na dużej skoczni, w których miał być murowanym faworytem do złota, u Graneruda zdiagnozowano koronawirusa. W efekcie Norweg nie wziął udziału w dalszej części mistrzostw. Do startów powrócił w kończących sezon Pucharu Świata zawodach w Planicy. Do końca sezonu nie wrócił już jednak do swojej szczytowej dyspozycji i w trzech konkursach indywidualnych w Słowenii najwyżej sklasyfikowany był na 16. pozycji.

 

Dobre lato… i co dalej?

Planica Letalnica2020mgla fotBoBoOCPlanica 300x200 - Dwójka, która może zdominować sezon olimpijski, czyli Kobayashi vs. Granerud
Kto odbierze Kryształową Kulę w marcu 2022 roku? (fot. BoBo / OC Planica)

Ryoyu Kobayashi i Halvor Egner Granerud w trakcie letniego sezonu pokazali, że zdecydowanie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Granerud w cyklu Grand Prix wystąpił czterokrotnie, zdobywając łącznie 380 pkt. Niespełna 25-letni reprezentant Kraju Wikingów trzykrotnie wygrał (w Szczuczyńsku i Czajkowskim), a raz był drugi, dzięki czemu zwyciężył w klasyfikacji końcowej. Japończyk Ryoyu Kobayashi pokazał się ze znakomitej strony w obu konkursach, w których wystartował. W Hinzenbach był drugi, a tydzień później w Klingenthal, w ostatnim konkursie letniego sezonu zwyciężył, wygrywając bezpośrednio właśnie z Granerudem. I Japończyk nie ukrywa, że czuje się silny przed zbliżającą się zimą. – Jestem bardziej pewny siebie, niż kiedykolwiek wcześniej – przyznał dwukrotny mistrz Japonii, który niedawno w Sapporo dominował zarówno na normalnej Miyanomori, jak i dużej Okurayamie. – Moje skoki zmierzają w coraz lepszym kierunku. Zimą zrobię wszystko co w mojej mocy – zapowiedział.

25-letni Halvor Egner Granerud również nie składa broni i celuje w zdobycie kolejnej Kryształowej Kuli. W mistrzostwach Norwegii zdobył dwa srebrne medale, jeden indywidualnie i jeden drużynowo. Samodzielnie wywalczył jednak nie złoto, a srebro. Wyprzedził go sensacyjnie mało znany szerszej publiczności Oscar Petersen Westerheim. Mimo wygranej w „generalce” Letniego Grand Prix podkreśla, że aktualnie jest jeszcze o krok od swojej optymalnej dyspozycji. – Nie miałem jeszcze zbyt wielu skoków na torach lodowych. Potrzebuję kilku treningów, aby wyeliminować wahania formy. Przynajmniej taka jest moja teoria – oznajmił Norweg po krajowych zawodach.

Walka pomiędzy Ryoyu Kobayashim a Halvorem Egnerem Granerudem zapowiada się więc niezwykle pasjonująco. Przedsmak rywalizacji miał miejsce podczas ostatniego konkursu LGP w Klingenthal, gdzie ponad 20 punktową przewagę wypracował nad rywalem podopieczny Hideharu Miyahiry. Do walki z pewnością przyłączą się też Polacy, Niemcy, Austriacy, czy pozostali Norwegowie, a może… ponownie będziemy świadkami objawienia się nowej gwiazdy skoków narciarskich? Przypomnijmy jednocześnie, że ostatnim zawodnikiem, który w swoim dorobku zanotował co najmniej dwie Kryształowe Kule był Stefan Kraft, który w sezonie 2019/2020, po trzech latach przerwy do swojego konta dopisał drugi „kryształ”. Ponadto ostatnim zawodnikiem, który wywalczył dwa takie trofea z rzędu, był Janne Ahonen, który dominował w latach 2003-2005. Było to jednak już prawie 17 lat temu, co wyraźnie pokazuje jak trudno jest obecnie utrzymać się na sportowym szczycie.

 

Anna Fergisz,
źródło: informacja własna / dagbladet.no / uhb.jp

 

Dodaj komentarz