You are currently viewing Piotrowi Żyle zabrakło jednego dnia, Andrzej Stękała: „Potrzebuję jeszcze kilku takich skoków”
Piotr Żyła (fot. Evgeniy Votintsev)

Piotrowi Żyle zabrakło jednego dnia, Andrzej Stękała: „Potrzebuję jeszcze kilku takich skoków”

W sobotę honor ekipy trenera Michala Doležala ratowali Kamil Stoch i Dawid Kubacki, którzy jako jedyni z Biało-Czerwonych awansowali do serii finałowej. W niedzielę obaj wylądowali poza trzydziestką, a ich miejsce zajęli Piotr Żyła i Andrzej Stękała. Jak punktujący w Niżnym Tagile Polacy ocenili swoje próby? Obaj przyznali, że w najbliższym czasie czeka ich jeszcze sporo pracy…

 

Po 32. miejscu w sobotnim konkursie na rosyjskim Bocianie (HS-134), dzisiaj Piotr Żyła prezentował się już nieco lepiej. Po 25. pozycji wyskakanej w kwalifikacjach (115,0 m), w pierwszej serii konkursowej skoczek z Ustronia uzyskując 120,5 metra awansował do finału z 24. lokaty. W drugiej próbie nieco się poprawił (122,0 m), a trudne warunki panujące na skoczni spowodowały, że wystarczyło to do awansu na 16. miejsce.

Pierwsze punkciki, trochę za późno się rozkręcam, wczoraj nie było mi to dane. Trochę piątku mi brakło… Mój drugi skok był już spokojniejszy, ale jeszcze tam jest sporo do roboty. Jak na pierwszy raz w tym sezonie, to nie będę za bardzo narzekał, bo jakieś punkty zrobiłem. Choć zawsze mogły być lepsze – mówił nieco niepewny swojej dyspozycji skoczek w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu. Wydaje się zatem, że późne przybycie do Niżnego Tagiłu względem innych ekip, a także brak czwartkowego treningu na śniegu, mogły jednak mieć pewien wpływ na słabsze wejście Polaków w sezon. Wystarczy przypomnieć, że przed zawodami FIS Cup w Falun, polscy juniorzy przybyli do Szwecji nieco wcześniej, aby zapoznać się z warunkami panującymi na skoczni. Tam zaowocowało to miejscem na podium Jana Habdasa.

Doświadczony 34-letni reprezentant Polski przyznaje, że przed nim tej zimy wciąż sporo pracy związanej zarówno z przygotowaniem mentalnym, jak i technicznym. – Na razie nie trzeba mi tak daleko skakać, pomalutku... – śmiał się. Zapytany o kolejną specyficzną pozycję najazdową, którą przybiera na progu (z podkurczonymi, nieco ugiętymi w łokciu rękami), odparł: – Tak jeżdżę po prostu ostatnio. Mam mało aerodynamiczną pozycję, ale z niej mi się dobrze „pcha” [na progu]. W Kuussamo inaczej do tego podejdę. Nie ma się co tłumaczyć, zawaliłem, miałem się lepiej przygotować – skwitował.

Pucharową inaugurację w Rosji niezbyt dobrze wspominał będzie także Andrzej Stękała. 26-latek, który jeszcze poprzedniej zimy był wielkim pozytywnym zaskoczeniem w polskiej kadrze, od kilku miesięcy nie prezentuje najlepszej formy. Przypomnijmy, że przed rokiem w dwóch pierwszych konkursach sezonu (w Wiśle i Ruce), skoczek z Dzianisza zajmował 19. i 11. miejsce. Tym razem w Niżnym Tagile lądował na 48. i 30. pozycji. W niedzielnej rywalizacji po pierwszej serii był 27. (120,0 m), w drugiej rundzie przez znacznie słabszy od rywali skok (108,5 m) spadł na koniec finałowej stawki, zdobywając do klasyfikacji generalnej jeden pucharowy punkcik.

Nie do końca jestem zadowolony, ale ten pierwszy skok napawa mnie optymizmem. Myślę, że pójdzie to w dobrą stronę. Potrzebuję jeszcze kilku takich skoków i będzie to już na lepszym poziomie. Mam nadzieję, że ustabilizuję te skoki – podkreślił skoczek, który tuż przed startem zimowego sezonu narzekał na ból pleców. Mimo urazu, sztab szkoleniowy nie zdecydował się na roszady w składzie, stawiając na zintensyfikowane zabiegi fizjoterapeutyczne.

Co ciekawe, Stękała po raz drugi miał okazję zawitać do Niżnego Tagiłu. W 2015 roku wystartował tam w Pucharze Kontynentalnym, zdobywając nawet drugi stopień podium. Tym razem w zawodach najwyższej rangi nie było już tak kolorowo. Polski skoczek chwalił jednak pracę organizatorów i wyjątkowy, zimowy klimat. – Skocznia przygotowana jest rewelacyjnie. Myślę, że start sezonu właśnie tutaj, to dobry pomysł. Na pewno są tutaj dobre warunki do skakania. Czuć dookoła zimową aurę. W Wiśle tego jednak troszeczkę brakowało. Jedynie warunki na skoczni są tutaj zmienne, trzeba trafić, żeby mieć dobry wiatr na całym zeskoku – komentował. Zapytany o kolejne pucharowe starty, na który przyjdzie czas już w 26-28 listopada w fińskiej Ruce, odparł: – Celem są dobre skoki. Czołowa trzydziestka to plan minimum, ale ja liczę na więcej. Jak będą dobre skoki, będą lepsze miejsca – skwitował.

 

Bartosz Leja,
źródło: informacja własna / eurosport.tvn24.pl

 

NOINN baner1 - Piotrowi Żyle zabrakło jednego dnia, Andrzej Stękała: "Potrzebuję jeszcze kilku takich skoków"

 

Dodaj komentarz