You are currently viewing Thomas Diethart ponownie kończy karierę. Zajmie się szkoleniem austriackich skoczkiń
Thomas Diethart (fot. Martyna Osuchowska)

Thomas Diethart ponownie kończy karierę. Zajmie się szkoleniem austriackich skoczkiń

Jeszcze w maju tego roku Thomas Diethart zaskoczył nas decyzją o wznowieniu profesjonalnej kariery w skokach narciarskich. Wydawało się, że triumfator Turnieju Czterech Skoczni z 2014 roku na poważnie myśli 0 powrocie do poważnej międzynarodowej stawki. Zaledwie kilka miesięcy później, 29-latek ogłosił, że ponownie (tym razem na dobre) rozstaje się z czynną sportową karierą. Przy koronnej dyscyplinie sportu zostanie jednak jako trener.

 

Thomas Diethart w skokach narciarskich pojawiał się niczym kometa, którą w jednym miejscu można zaobserwować raz na dłuższy czas. Nie za dobrze znany szerszej publiczności 21-latek przebojem wdarł się do światowej czołówki 2 grudniu 2013 roku. W swoim zaledwie trzecim starcie w Pucharze Świata w Engelbergu uplasował się tuż za podium, ale wtedy nikt nie stawiał na to, że to właśnie on odegra główną rolę podczas 62. Turnieju Czterech Skoczni. Diethart był trzeci w Oberstdorfie, wygrał noworoczne zmagania w Garmisch-Partenkirchen, później dołożył do tego piątą pozycję w Innsbrucku, a na końcu wytrzymał presję lidera i zwycięstwem w Bischofshofen zapewnił sobie Złotego Orła.

Jak się później okazało, był to jedyny tak wielki błysk formy młodego Austriaka. Później ani razu nie udało mu się wskoczyć na indywidualne podium PŚ, choć jeszcze z kolegami z drużyny, Michaelem Hayböckiem, Thomasem Morgensternem i Gregorem Schlierenzauerem, wywalczył w tym samym roku srebrny medal igrzysk olimpijski w Soczi. Swój ostatni start w zimowych zawodach najwyższej rangi zanotował w marcu 2015 roku, kiedy zajął 42. miejsce w norweskim Oslo. Po poważnym upadkach i dramatycznie wyglądających zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych, Diethart w kwietniu 2018 roku ogłosił zakończenie sportowej kariery.

Tym większe było zdziwienie fanów, kiedy wiosną tego roku zaczęło się mówić o możliwym powrocie Austriaka do profesjonalnego uprawiania sportu. Skoczek z tyrolskiego Tulfes mimo tego, że nie brał udziału w oficjalnych zawodach, miał hobbystycznie pojawiać się na treningach i próbować swoich sił. W maju Diethart potwierdził, że wznawia narciarską karierę, a przypieczętowaniem tej decyzji był start w zawodach FIS Cup w szwajcarskim Einsiedeln w sierpniu. I już w pierwszym powrotnym konkursie „trzeciej ligi”, 29-latek wygrał, a w drugim zajął trzeci stopień podium. Wydawało się więc, że to bardzo dobry sygnał przed planowanym powrotem do zmagań najwyższej rangi. W Pucharze Kontynentalnym jednak zajmował lokaty w trzeciej dziesiątce, a w rywalizacji we wrześniowym Letnim Grand Prix w Hinzenbach uplasował się na 24. pozycji. To okazało się zdecydowanie za mało na ambicje samego zawodnika i na to, aby zyskać uznanie trenerów i w zaciętej wewnętrznej rywalizacji w Austrii, móc liczyć na nominacje do startów w Pucharze Świata.

Ten powrót był dla mnie o tyle ważny, że chciałem zakończyć karierę skoczka narciarskiego jako aktywny zawodnik. Pomogło mi to również w procesie uczenia się i zapoznania się z nowymi aspektami technicznymi. Tę wiedzę mogę teraz wykorzystać w moim nowym zadaniu – przyznał Thomas Diethart cytowany przez portal Kleinezeitung.at. Okazuje się zatem, że 29-latek nie rozstaje się ze skokami narciarskimi na dobre. Tyrolczyk został asystentem trenera Haralda Rodlauera, który pełni funkcję trenera głównego austriackiej kadry kobiet. Tym samym wraz z 55-letnim szkoleniowcem, Diethart mający za sobą trenerskie szkolenia będzie teraz odpowiadał za formę liderki Pucharu Świata Marity Kramer i jej koleżanek.

Co ciekawe, poprzedni asystent trenera Rodlauera, Romed Moroder, zakończył współpracę z Austriackim Związkiem Narciarskim za obopólną zgodą, choć… w dość nietypowych okolicznościach. Okazuje się, że Włoch odmówił przyjęcia szczepionki na koronawirusa, co jest koniecznym wymogiem dla zawodników i sztabów szkoleniowych chcących podróżować z zawodnikami i zawodniczkami w pucharowej stawce.

 

Bartosz Leja,
źródło: Kleinezeitung.at

 

Dodaj komentarz