You are currently viewing Markus Eisenbichler o kontrowersyjnej nocie Niemca: „To normalne. Nie róbmy z tego problemu”
Markus Eisenbichler (fot. Julia Piątkowska)

Markus Eisenbichler o kontrowersyjnej nocie Niemca: „To normalne. Nie róbmy z tego problemu”

Wiele kontrowersji wzbudził skok Markusa Eisenbichlera z pierwszej serii noworocznego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Niemiec poszybował w nim aż 141 metrów, jednak swoją próbę zakończył w wyraźnym przysiadzie i bez telemarku. Mimo tego, jego rodak wystawiający noty za styl, zdecydował się dać 30-latkowi 18,5 punktową ocenę. Ryoyu Kobayashi za skok zakończony klasycznym „wypadem”, otrzymał już od niego zaledwie 18 punktów.

 

Rywalizacja pomiędzy Japończykiem, a Niemcem w noworocznym konkursie na Grosse-Olympiaschanze (HS-142) toczyła się „na żyletki”. Kobayashi szybując 143 oraz 135,5 metra zgromadził 291,2 punktu, a Eisenbichler skacząc 141 i 143,5 metra uzbierał zaledwie 0,2 punktu mniej. Mimo, że reprezentant gospodarzy poszybował łącznie 5,5 metra dalej, w związku z niższą belką, z której korzystał zwycięzca, a także zdecydowanie lepszym stylem lądowania, wydawało się, że triumf skoczka z Kraju Kwitnącej Wiśni będzie zdecydowany. Okazało się, że zaskakująco wysokie oceny za styl, które Niemiec uzyskał w pierwszej rundzie, mogły go wywindować nawet na pierwszą lokatę.

Przypomnijmy, że Eisenbichler lądując tuż przed linią oznaczającą wielkość obiektu, miał problem z opanowaniem prawej narty, ponadto skoczka mocno wgniotło w zeskok co wykluczyło możliwość wykonania klasycznego telemarku. Wedle przepisów, za brak tego elementu, sędziowie punktowi powinni odjąć od bazowej „dwudziestki” dwa punkty. Ponadto 30-latek miał problem podczas odjazdu, a sam lot też nie było wolny od korekt. Stąd 18,5 punktowa ocena wystawiona przed Niemca Erika Stahlhuta wywołała spore zniesmaczenie. Dodajmy, że pozostali sędziowie ocenili Niemca na 17, 17,5 oraz 18 punktów i wydaje się, że najbardziej adekwatną notą byłaby ta najniższa, zaproponowana przez Norwega Martina Roenningena. W drugiej serii podopieczny trenera Horngachera lądował już tylko pół metra od rekordu skoczni Dawida Kubackiego i ponownie wyraźnie wgniotło go w wypłaszczający się w tym miejscu zeskok. Tym razem oceny sędziów były jednak bardziej sprawiedliwe i wyniosły od 16 do 16,5 punktu.

Warto podkreślić, że w pierwszej rundzie klasyczny telemark na 143 metrowej odległości wykonał Ryoyu Kobayashi, który łącznie od sędziów otrzymał jednak notę tylko o punkt wyższą od Eisenbichlera. Stąd kończący noworoczny konkurs Japończyk, aż do końca nie mógł być pewny triumfu. Niemiecki skoczek odniósł się do całej sytuacji podczas konferencji prasowej w dość… lekki sposób. – To normalne. Kiedy polscy skoczkowie skaczą w Zakopanem czy Wiśle, zazwyczaj dostają od polskich sędziów dobre oceny za styl. Jeżeli zerkniecie na listę wyników i oceny za styl, przeważnie niemieccy zawodnicy nie dostają od swoich rodaków najwyższych not. Dzisiaj niemiecki sędzia zachował się nieco inaczej – komentował czwarty zawodnik klasyfikacji generalnej TCS.

Co ciekawe, zupełnie niezrozumiałe błędy sędziów punktowych zdarzają się nadal, mimo tego, że Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) postanowiła niedawno w jak największej liczbie lokalizacji wprowadzi system powtórek momentu lądowania, które mają pomóc arbitrom w słusznych decyzjach. Eisenbichler broni jednak sędziów i w tym aspekcie – Wszystko dzieje się bardzo szybko, kiedy lecimy, lądujemy i robimy odjazd… Moje lądowanie nie było perfekcyjne i ja o tym doskonale wiem. Inni sędziowie dali mi 17-17,5 punktowe noty i to było już w porządku. 18,5 punktowa ocena faktycznie była trochę zbyt wysoka, ale czasami potrzeba po prostu trochę szczęścia. Mogę tylko podziękować temu sędziemu – skwitował.

Co więcej, skoczek, który w Nowy Rok już po raz 24. zameldował się na pucharowym podium, stwierdził, że oceny, które otrzymują skoczkowie, często są zaniżane. – Przeważne sędziowie są bardzo restrykcyjni i nie są skorzy do wystawiania wysokich ocen. Czasem trochę mnie to denerwuje. Sam w kwalifikacjach wykonałem bardzo dobre lądowanie, a dostałem jedną „19” i resztę not po 18,5 punktu. Czasami masz szczęście, czasem nie, takie jest życie. Nie róbmy z tego zbyt dużego problemu – podsumował, wspominając zwycięską, sylwestrową rundę eliminacyjną.

W tym całym zamieszaniu, które obiło się echem szczególnie w polskich (a także co ciekawe norweskich) mediach, nie można nie oddać Eisenbichlerowi znakomitych noworocznych skoków. Niemiec szybował w Garmisch-Partenkirchen najdalej i podium zwyczajnie mu się należało. W zdecydowanie gorszych nastrojach niemiecką część Turnieju Czterech Skoczni zakończył główny faworyt naszych zachodnich sąsiadów, Karl Geiger. Nie dość, że 28-latkowi z Oberstdorfu nie udało się stanąć na podium w rodzinnej miejscowości (był piąty), to po siódmym miejscu w Ga-Pa stracił on żółty plastron lidera Pucharu Świata na rzecz brylującego Kobayashiego.

 

Bartosz Leja,
źródło: informacja własna / DSV

 

Dodaj komentarz