Kamil Stoch potwierdził dziś, że jest faworytem do walki o drugie olimpijskie złoto. Pozostali Polacy bez problemów zakwalifikowali się do jutrzejszego konkursu. Sporo kontrowersji wzbudziła jednak informacja o zachowaniu austriackiego sztabu szkoleniowego. Dzisiejszy dzień w Soczi komentuje Łukasz Kruczek.
SkokiPolska: Dzisiaj Kamil oddał jeden skok (136 m), w którym po raz kolejny odleciał rywalom. W jego skokach jest wszystko tak jak być powinno i dlatego odpuszczenie kwalifikacji?
Łukasz Kruczek: Zawsze się coś znajdzie. Chcieliśmy nieco zyskać na czasie. Tak, by mógł popracować jeszcze z fizjoterapeutą przed kolejnym dniem zawodów.
SkokiPolska: Skoki Maćka Kota i Janka Ziobry dobre i chyba nie można mieć dziś do nich zastrzeżeń?
Łukasz Kruczek: Były z drobnymi elementami do poprawek, ale to się w każdym skoku znajdzie.
SkokiPolska: Jedyny znak zapytania – i to spory – przy skokach Piotra Żyły. Chyba nadal nie odnalazł się na tych obiektach olimpijskich?
Łukasz Kruczek: Skok próbny Piotrka był słaby, natomiast w kwalifikacjach oddał skok podobny do tych z dnia wczorajszego. Stopniowo zwiększa powtarzalność, więc można uznać, że wszystko jest na dobrej drodze. Nie można mieć pewności, że tu zdąży się odnaleźć. Wierzymy w to, ale musimy też patrzeć na dalsze konkursy.
SkokiPolska: Sporo kontrowersji było dziś jeśli chodzi o Austriaków, ponoć chcieli robić zdjęcia m.in. sprzętowi Kamila Stocha na treningu. Jak wyglądała cała sytuacja i ich tłumaczenia na spotkaniu kapitanów?
Łukasz Kruczek: Było to przedstawione. No cóż, znamy tą ekipę nie od wczoraj i w szpiegowaniu są mistrzami. Wczoraj po prostu posunęli się za daleko, ale nic szczególnego nie zrobili. Zdjęcia robili podczas konkursu na skoczni normalnej i to właśnie oburzyło ekipę Szwajcarii, która wniosła zażalenie. Zostało to zaprotokołowane i pewnie się nie powtórzy w najbliższej przyszłości. Faktem jest jednak, że zdjęć robią najwięcej. Tym razem znów się spóźnili (śmiech).
rozmawiał Bartosz Leja