You are currently viewing Line Jahr: Jest jeszcze tyle do zrobienia!
Lillehammer Olympic Legacy Sport Center

Line Jahr: Jest jeszcze tyle do zrobienia!

Odznaczają się niezwykłą odwagą, nie tylko siadając na belce skoczni narciarskiej, ale także przełamując kolejne stereotypy. Skoczkinie, skakajki, latające kobiety wciąż dają swojej dyscyplinie więcej, niż ona może im zaoferować. I choć na wielu płaszczyznach daleko im do skoków męskich, jedno można bez wątpienia stwierdzić: dobrze się dzieje w obozie skoczkiń narciarskich.

Kiedy w maju zeszłego roku po raz pierwszy osobiście spotkałam Line Jahr, Norweżka przygotowywała się do drugiego sezonu jako trenerka młodych dziewcząt w ramach olimpijskiego Projektu 2022. – Nie czuję się spełniona, jest jeszcze tyle do zrobienia! Mam dużo motywacji, to się nie zmieniło od czasów, w których sama uprawiałam ten sport. Zrezygnowałam z powodów zdrowotnych, ale wciąż to kocham i chcę dawać z siebie 100%! Nie było narzekania, nie wyczułam obaw czy niepewności związanych z nową rolą, raczej rozczarowanie, że kobieta w gnieździe trenerskim wciąż wzbudza zaskoczenie. – W Norwegii wraz z Anette Sagen zaczęłyśmy skakać jako pierwsze dziewczyny. Całą moją karierę miałam poczucie, że muszę walczyć o swoją pozycję w sporcie, coś udowadniać. Dopiero w ostatnim sezonie poczułam się zaakceptowana jako skoczkini. Szybko zostałam trenerką i kiedy z moją grupą zaczęłam jeździć na zawody, to uderzyło mnie znowu. Pewnego dnia na wieży trenerskiej rozejrzałam się wkoło i okazało się, że znów jestem jedyną kobietą! <<O nie…>> – pomyślałam wtedy. Czy ta walka zaczyna się od nowa? Widziałam jak spoglądają na mnie trenerzy. Czułam się jak intruz, dziwak. Były to spojrzenia typu „Co Ty tu robisz kobieto?!” – opowiada. I choć trenerom do dzisiaj zdarza się podpatrywać jej pracę z otwartymi ustami, teraz robią to raczej z podziwu, niż poczucia wyższości. – To nie jest tylko problem skoków, ale też innych dyscyplin. Musimy tłumaczyć ludziom, że skaczemy i trenujemy, tak samo jak mężczyźni. Z drugiej strony, kiedy wspominam swoje początki, to serce raduje się, że zmiany idą w naprawdę dobrym kierunku – dodaje.

Jej zaangażowanie w rozwój dyscypliny doceniają Ci, których kiedyś była podopieczną. Dziś to oni czerpią z jej pracy. – Line to jedna z najmłodszych trenerek, która chętnie się uczy i poszerza swoją wiedzę. Znam ją i widzę jak entuzjastycznie podchodzi do swojej pracy. Ma dużo cierpliwości do tego projektu [Projekt 2022 – przyp. red.] i młodych dziewczyn. Ten pomysł to spory krok naprzód, który otwiera nam furtkę do rozwoju skoków narciarskich kobiet. Będziemy to kontynuować w kolejnych latach – komentuje Christian Meyer, szkoleniowiec reprezentacji Norwegii. Podejmowanie wyzwań to jej specjalność od najmłodszych lat. Najpierw jako pierwsza dziewczyna w historii dostała się do sekcji skoków narciarskich norweskiego gimnazjum NTG. Po odwieszeniu nart na kołek, szturmem wdarła się na wieżę trenerską. – Nie myślę o tym, że tworzę historię, jestem skupiona na mojej pracy i to pochłania mnie całkowicie.

Teraz pod jej wodzą zorganizowano pierwsze międzynarodowe zgrupowanie skoczkiń. Zawodniczki z wielu krajów zjechały do Lillehammer, gdzie przez tydzień wspólnie trenowały, wymieniały się doświadczeniami, wzięły udział w prelekcjach, a także wspólnie spędzały czas poza skocznią. – W skokach kobiet przydarza się zbyt wiele kontuzji. W Norwegii od lat skupiamy się na stosowaniu metod zapobiegawczych, głównie na poszczególnych elementach treningu. Bardzo chciałam tą wiedzą podzielić się z innymi krajami. Moim celem było stworzenie przestrzeni, gdzie nie rywalizujemy, ale jesteśmy jedną drużyną i możemy się od siebie uczyć.

Jaka była jej rola w trakcie trwającego tydzień obozu? – Podczas tego zgrupowania byłam przedstawicielką Norweskiej Federacji Narciarskiej. Camp zorganizowaliśmy ze współpracy z Olympic Legacy Sport Center w Lillehammer. Wiele osób ze środowiska zostało zaangażowanych w ten projekt i z ręką na sercu przyznaję, że każdy dał z siebie sto procent, aby dziewczyny mogły jak najwięcej na tym skorzystać. Bez pomocy Centrum Sportów nie byłoby to wszystko możliwe. Ich przedstawiciele zajęli się organizacją tego przedsięwzięcia od strony praktycznej. Zdjęli z naszych barków temat zakwaterowania drużyn, wyżywienia czy wspólnych gier i rozrywek, które umiliły czas dziewczynom poza treningami. Wsparli nas również finansowo pokrywając połowę potrzebnych kosztów.

74887122 467827880505981 4781091636094435328 n - Line Jahr: Jest jeszcze tyle do zrobienia!
Lillehammer Olympic Legacy Sport Center

– Nie trudno było przekonać skoczkinie i drużyny do naszego pomysłu. Idea otwartego zaproszenia pozwalała na to, by każdy mógł się do nas zgłosić i skorzystać z rad i doświadczenia. Fantastycznie było patrzeć jak w bardzo krótkim czasie lista się wypełniła. Mieliśmy więcej chętnych, niż miejsc, a było ich 30. – nie ukrywa zaskoczenia Norweżka. Jedną z kluczowych postaci była Sarah Hendrickson. Pierwsza kobieta w historii, która sięgnęła po Kryształową Kulę i pierwsza skoczkini, która oddała skok na Igrzyskach Olimpijskich. – Dla mnie to zawsze niesamowicie mobilizujące, że mogę pomóc innym skoczkiniom i współpracować z byłymi oraz przyszłymi gwiazdami sportu, który kocham. Ten obóz treningowy był naprawdę świetnym pomysłem! Kiedy Line spytała mnie czy chcę przyjechać do Lillehammer i wesprzeć projekt, nie mogłam odmówić. Kwestie kontuzji, szczególnie kolan, w naszej dyscyplinie są mi bliskie, dlaczego nie miałabym udzielić kilku rad innym? Byłam bardzo podekscytowana całym przedsięwzięciem, ale nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Udało się zebrać reprezentantki wielu krajów. Osobiście odniosłam wrażenie, że wszystkie świetnie bawiłyśmy się w swoim towarzystwie, na skoczni, w hali czy próbując nowych rzeczy. To było coś, co zapamiętam na długo.

75552826 475380149739681 8577680930045427712 n - Line Jahr: Jest jeszcze tyle do zrobienia!
Lillehammer Olympic Legacy Sport Center

To właśnie chęć jednoczenia się i wymiany doświadczeń sprawia, że wokół skoków kobiet roztacza się niezwykła, wręcz magiczna aura. One udowadniają, że nawet w sporcie tak indywidualnym jak skoki, można być grupą i czerpać z tego korzyści. – Dostałam wiele pochlebnych wiadomości i słów na temat tego, co udało się przedsięwziąć. To była wygrana nas wszystkich. Trenerzy sprawiali wrażenie bardzo zadowolonych z tego, że mogli zabrać swoje podopieczne na taki nietypowy obóz treningowy. Fajnie było wymienić się doświadczeniem i spostrzeżeniami, bo na co dzień, czy w trakcie zawodów, nie ma na to czasu. Odbyliśmy wiele dyskusji, dzięki którym każdy mógł się czegoś nauczyć. Moją największą satysfakcją jest to, że te wymiany poglądów ani na chwilę nie przybrały formy rywalizacji, wszystko odbywało się na zasadzie dobrowolności i chęci. Każdy mógł wyrazić swoje zdanie. Cieszę się, że skoczkinie także podeszły do tego w ten sposób, dotarły do mnie słuchy, że zgrupowanie było dla nich sporą dawką motywacji i inspiracji. To był właśnie nasz cel!

 

Materiał przygotowała: Martyna Ostrowska

 

Dodaj komentarz